Męska fotografia – sesja zdjęciowa w Berlinie z Oliverem
Męska fotografia - spontaniczna sesja w Berlinie z Oliverem
Fotografia mężczyzn – sesja zdjęciowa z Oliverem w Berlinie to było takie dwa w jednym. Black Jack. Czy znasz kogoś, kto nie lubi spełniać swoich marzeń? Jedno z moich marzeń spełniło się właśnie na tej sesji zdjęciowej z Oliverem. Zawsze marzyłem o sfotografowaniu piegowatej i rudej osoby jednocześnie. Chciałem mieć takie męskie portrety w swoim portfolio. Udało się. Oliver jest cudownym niespokojnym ptakiem, takim naprawdę wolno latającym, do którego to ja musiałem się dostosować. Ale, po kolei.
To była sesja narzeczeńska rodziców Olivera, którą wykonywał mój kolega po fachu, a ja po prostu tam byłem. Z aparatem oczywiście. W zwyczaju mam nie robić zdjęć, kiedy jestem na czyjejś sesji. Taki savoir vivre. Chętnie pomogę, potrzymam, poświecę, ale nie fotografuję wtedy. Tutaj złamałem tę zasadę po raz pierwszy. Ale, na horyzoncie pojawiło się moje marzenie. Rudy i piegowaty chłopak. Od razu wiedziałem, że zrobię mu przynajmniej jeden męski portret. Od tej chwili mój wzrok podążał tylko i wyłącznie za Oliverem.


Wolny ptak lata, gdzie chce
Rodzice byli skupieni na swojej sesji, a ja miałem chwilę zbliżyć się do Olivera. Ale, to nie było takie proste. Okazało się, że to ja miałem za nim latać, bo on był wolnym ptakiem, który lata, jak i gdzie chce. To jeszcze bardziej mnie nakręcało, bo nie było podane na tacy, musiałem zawalczyć o zdjęcie. Dobry był, to mu trzeba przyznać. Kiedy dostałem oficjalnie pozwolenie od rodziców na zrobienie kilku zdjęć Oliverowi, on nie był tym zupełnie zainteresowany.
– Nie teraz, powiedział. Nie chcę teraz.
– Lataj sobie, lataj, pomyślałem. Ja spokojnie poczekam na Ciebie.
Zacząłem z nim rozmawiać. Tak po prostu. Spytałem co robi, co lubi, jakiej muzyki słucha, jacy są jego znajomi, czy ich lubi… To wszystko oczywiście w biegu. Przecież on cały czas latał. W końcu zatrzymał się i spytał, czy zrobię mu zdjęcie.
– No proszę pana! Ile tylko chcesz!
I wtedy Oliver pokazał swoją drugą twarz. Pozował tak jakby od niechcenia, ot tak, ale zupełnie naturalnie dla niego. Stanął i zaczął pozować, robił to z takim wyczuciem i smakiem, że nie mogłem oderwać aparatu od oka. Szkoda mi było każdego kadru. WOW! Miałem to. Miałem zdjęcia rudego piegusa, który jeszcze w dodatku świetnie pozował. Spełniłem swoje jedno z marzeń fotograficznych. Planuję jeszcze do niego wrócić, żeby sfotografować go kiedy będzie dorosły. Oliver ma w sobie to coś, tę magię, która wychodzi na zdjęciach. Wciąż są to moje jedne z najlepszych portretów jakie zrobiłem.
